@wo
Tak, tutaj autor początku (podobno) dobrze zapowiadającego się flejma.
"nieresponsywny ekran dotykowy"
Chyba mało responsywny ekran dotykowy byłby mało responsywny, nawet gdyby działał na nim iOS. Chyba, że jesteś przekonany, że to jest problem software'owy a nie hardware'owy, ale to raczej trudne do rozstrzygnięcia. Jeśli problem jest hardware'owy, to po prostu ubolewasz nad tym, że istnieje crapowy sprzęt. Być może zarzut jest taki, że Android czyni crapowy sprzęt znośnym, na tyle znośnym, że użytkownicy nie ustawiają się ochoczo w kolejce, żeby kupić sobie inny telefon.
"tony badziewia"
Ale ten zarzut to się odnosi chyba tak mniej więcej do każdej platformy, która nie jest licencyjnie zapieczętowana na tę okoliczność. Czyli większości - również komercyjnych. Na laptopach z Windowsem tak samo przychodzi mnóstwo crapware'u, od którego producent, dystrybutor czy inny ktoś dostaje procent.
Można rozpatrywać następujących kolesi:
a) takiego, któremu chce się pójść do sklepu i kupić sobie telefon na własną rękę
b) takiego, któremu chociaż chce się wybrać za złotówkę telefon, którym się pobawił wcześniej w sklepie albo u innego kolesia,
c) takiego, któremu najwidoczniej na tyle to zwisa, że weźmie pierwszy lepszy.
a) i b) może faktycznie rozważą iphone'a - widocznie w ogóle decyzja jest dla nich na tyle istotna, żeby zadać sobie trud rozpatrzenia różnych opcji. Tylko, że w ich przypadku argumentem nie może być nieresponsywny ekran, bo wybiorą sobie taki, który im przypasuje. Jak się postarają to może nawet wybiorą pin-connector, do którego są akcesoria. Podobnie a) nie będzie miał na telefonie żadnego crapware'u, ale oczywiście będzie musiał za to dopłacić.
Wszystkie te argumenty odnoszą się do modelu dystrybucji i ofkoz Google wie, co robi i będzie to robił dalej. Może komuś wyjść z tych rozważań, że Android jako ekosystem jest be, ewentualnie, że nie jest wart różnicy w cenach. Nie wychodzi natomiast, że jest słaby jako system albo słaby jako GUI i przyległości. Nikt się nie zastanawiał nad wygodą "tego nieboraka" kiedy projektowano system dystrybucji, ale owszem, wszyscy się nad tym zastanawiali, kiedy projektowano system.
To oczywiście nie jest the Apple way, bo nawet w biografii Jobsa jest fragment o tym, jak to kłócił się z Wozniakiem o liczbę portów wyjściowych w Apple II (którą to bitwę przegrał). Potem zrobił po swojemu w Macintoshu. Taki już jest model biznesowy Apple, że postanowili się wypiąć na zdecydowaną większość użytkowników, którzy na myśl o wyborze telefonu nie dostają rumieńców i kupują coś za 1 zeta. Oczywiście zagospodarowanie tego rynku przez kogoś innego jest niegodziwością.
Tak, tutaj autor początku (podobno) dobrze zapowiadającego się flejma.
"nieresponsywny ekran dotykowy"
Chyba mało responsywny ekran dotykowy byłby mało responsywny, nawet gdyby działał na nim iOS. Chyba, że jesteś przekonany, że to jest problem software'owy a nie hardware'owy, ale to raczej trudne do rozstrzygnięcia. Jeśli problem jest hardware'owy, to po prostu ubolewasz nad tym, że istnieje crapowy sprzęt. Być może zarzut jest taki, że Android czyni crapowy sprzęt znośnym, na tyle znośnym, że użytkownicy nie ustawiają się ochoczo w kolejce, żeby kupić sobie inny telefon.
"tony badziewia"
Ale ten zarzut to się odnosi chyba tak mniej więcej do każdej platformy, która nie jest licencyjnie zapieczętowana na tę okoliczność. Czyli większości - również komercyjnych. Na laptopach z Windowsem tak samo przychodzi mnóstwo crapware'u, od którego producent, dystrybutor czy inny ktoś dostaje procent.
Można rozpatrywać następujących kolesi:
a) takiego, któremu chce się pójść do sklepu i kupić sobie telefon na własną rękę
b) takiego, któremu chociaż chce się wybrać za złotówkę telefon, którym się pobawił wcześniej w sklepie albo u innego kolesia,
c) takiego, któremu najwidoczniej na tyle to zwisa, że weźmie pierwszy lepszy.
a) i b) może faktycznie rozważą iphone'a - widocznie w ogóle decyzja jest dla nich na tyle istotna, żeby zadać sobie trud rozpatrzenia różnych opcji. Tylko, że w ich przypadku argumentem nie może być nieresponsywny ekran, bo wybiorą sobie taki, który im przypasuje. Jak się postarają to może nawet wybiorą pin-connector, do którego są akcesoria. Podobnie a) nie będzie miał na telefonie żadnego crapware'u, ale oczywiście będzie musiał za to dopłacić.
Wszystkie te argumenty odnoszą się do modelu dystrybucji i ofkoz Google wie, co robi i będzie to robił dalej. Może komuś wyjść z tych rozważań, że Android jako ekosystem jest be, ewentualnie, że nie jest wart różnicy w cenach. Nie wychodzi natomiast, że jest słaby jako system albo słaby jako GUI i przyległości. Nikt się nie zastanawiał nad wygodą "tego nieboraka" kiedy projektowano system dystrybucji, ale owszem, wszyscy się nad tym zastanawiali, kiedy projektowano system.
To oczywiście nie jest the Apple way, bo nawet w biografii Jobsa jest fragment o tym, jak to kłócił się z Wozniakiem o liczbę portów wyjściowych w Apple II (którą to bitwę przegrał). Potem zrobił po swojemu w Macintoshu. Taki już jest model biznesowy Apple, że postanowili się wypiąć na zdecydowaną większość użytkowników, którzy na myśl o wyborze telefonu nie dostają rumieńców i kupują coś za 1 zeta. Oczywiście zagospodarowanie tego rynku przez kogoś innego jest niegodziwością.