@pzgr
"ale także nie zabrania przestrzegać własnych zobowiązań, co nie?
Nawet jeśli z radością i dobrowolnie zrzekłbyś się tych wszystkich lewackich wynalazków w rodzaju prawa do dozwolonego użytku osobistego, to i tak nie miałoby żadnego znaczenia. Ani autor, ani wydawca nie ma prawa skonstruować umowy, w której próbowałby wyłączyć dozwolony użytek w drodze klauzuli. Analogicznie, wydawca nie ma prawa umieścić w swoim "disclaimerze" niczego, co byłoby sprzeczne z ustawą o prawie autorskim (jak widać z przykładów typu filmy Warnera czy książki PWN i CH. Beck czasem jednak próbują, dlatego należy uważać). Innymi słowy: po co rozmawiać z pomocnikiem, skoro możesz z szefem?
Oczywiście, pozostaje jeszcze druga sprawa, bardziej podstawowa. W momencie nabycia egzemplarza dzieła (książki, filmu, płyty z muzyką) w ogóle nie dochodzi do zawarcia żadnej umowy licencyjnej. Dlatego wydawca może sobie wypisać na pudełku dowolne farmazony - czy to będzie "zakaz kserowania", czy "oglądanie niniejszego filmu jest dopuszczalne wyłącznie na golasa i w sombrero na głowie" - a skutek prawny dla konsumenta i tak będzie żaden.
"ale także nie zabrania przestrzegać własnych zobowiązań, co nie?
Nawet jeśli z radością i dobrowolnie zrzekłbyś się tych wszystkich lewackich wynalazków w rodzaju prawa do dozwolonego użytku osobistego, to i tak nie miałoby żadnego znaczenia. Ani autor, ani wydawca nie ma prawa skonstruować umowy, w której próbowałby wyłączyć dozwolony użytek w drodze klauzuli. Analogicznie, wydawca nie ma prawa umieścić w swoim "disclaimerze" niczego, co byłoby sprzeczne z ustawą o prawie autorskim (jak widać z przykładów typu filmy Warnera czy książki PWN i CH. Beck czasem jednak próbują, dlatego należy uważać). Innymi słowy: po co rozmawiać z pomocnikiem, skoro możesz z szefem?
Oczywiście, pozostaje jeszcze druga sprawa, bardziej podstawowa. W momencie nabycia egzemplarza dzieła (książki, filmu, płyty z muzyką) w ogóle nie dochodzi do zawarcia żadnej umowy licencyjnej. Dlatego wydawca może sobie wypisać na pudełku dowolne farmazony - czy to będzie "zakaz kserowania", czy "oglądanie niniejszego filmu jest dopuszczalne wyłącznie na golasa i w sombrero na głowie" - a skutek prawny dla konsumenta i tak będzie żaden.