@ airborell:
"Ale przecież to, że Fryc mógł nałożyć cła dla Gdańska, było już skutkiem upadku RON."
Jasne, ale skąd się wziął skutek, czyli upadek polityczny? Nie upieram się, że z upadku ekonomicznego, ale jestem gotów podpisać się pod tego typu tezą i próbować ją udowadniać.
"Jaka była, Twoim zdaniem, przyczyna politycznej słabości miast w Polsce XVI wieku? Przecież gospodarczo wtedy one wręcz kwitły."
Nie wiem. Musiałbym popytać mądrzejszych ode mnie z historii Polski. Ja akurat miałem nauczycielkę historii, która zwracała dużą uwagę na historię gospodarczą Gdańska, bo sama robiła doktorat z przeładunku zboża w XVII-wiecznym Gdańsku, co się odbijało na klasie, ale ja wtedy za głupi byłem, by chcieć coś z tego skorzystać. Ale na oko wydaje mi się, że:
a) kwitnięcie to rzecz względna i zależy z czym to porównywać; skądinąd wiemy, że tacy Francuzi, którzy przyjeżdżali jako forpoczta Henryka Walezego uważali Kraków za wiochę;
b) kwitły głównie miasta prywatne, należące do magnatów, którzy politycznie i ekonomicznie słabi nie byli, a także miasta Prus Książęcych i Królewskich, które cieszyły się różnymi przywilejami i politycznie były silniejsze niż to stanowiło polską normę.
Rzecz w tym, że te silniejsze ekonomicznie ośrodki wywalczyły sobie silniejszą pozycję polityczną. Gdy ich sytuacja ekonomiczna (np. Gdańska, albo Torunia) uległa pogorszeniu, to straciły na znaczeniu politycznym. Czyli najpierw była ekonomika, potem polityka.
"Ale przecież to, że Fryc mógł nałożyć cła dla Gdańska, było już skutkiem upadku RON."
Jasne, ale skąd się wziął skutek, czyli upadek polityczny? Nie upieram się, że z upadku ekonomicznego, ale jestem gotów podpisać się pod tego typu tezą i próbować ją udowadniać.
"Jaka była, Twoim zdaniem, przyczyna politycznej słabości miast w Polsce XVI wieku? Przecież gospodarczo wtedy one wręcz kwitły."
Nie wiem. Musiałbym popytać mądrzejszych ode mnie z historii Polski. Ja akurat miałem nauczycielkę historii, która zwracała dużą uwagę na historię gospodarczą Gdańska, bo sama robiła doktorat z przeładunku zboża w XVII-wiecznym Gdańsku, co się odbijało na klasie, ale ja wtedy za głupi byłem, by chcieć coś z tego skorzystać. Ale na oko wydaje mi się, że:
a) kwitnięcie to rzecz względna i zależy z czym to porównywać; skądinąd wiemy, że tacy Francuzi, którzy przyjeżdżali jako forpoczta Henryka Walezego uważali Kraków za wiochę;
b) kwitły głównie miasta prywatne, należące do magnatów, którzy politycznie i ekonomicznie słabi nie byli, a także miasta Prus Książęcych i Królewskich, które cieszyły się różnymi przywilejami i politycznie były silniejsze niż to stanowiło polską normę.
Rzecz w tym, że te silniejsze ekonomicznie ośrodki wywalczyły sobie silniejszą pozycję polityczną. Gdy ich sytuacja ekonomiczna (np. Gdańska, albo Torunia) uległa pogorszeniu, to straciły na znaczeniu politycznym. Czyli najpierw była ekonomika, potem polityka.