@vontrompka
"mnie subiektywnie boli trzecia generacja forda mustanga. signum strasznych temporis, zdrada ideałów, jeden z tych, co się brzydko starzeją. ale chyba sprzedawał się dobrze"
Od kiedy mam stycznosć z Mustangami, zawsze to upływa pod hasłem zdrady ideałów i signum temporis. Kiedy byłem małym chłopcem (hej), miałem nad łóżkiem reklamę wyciętą z Prawdziwego Amerykańskiego Czasopisma Ilustrowanego (to były skarby!). Czyli dla mnie taki ikoniczno-fetyszystyczny jest Mustang II, rocznik circa 1975. Jak dzisiaj czytam książki o historii motoryzacji, wieszają na nim psy - że zdrada, że parodia, że złe proporcje i złe własności jezdne, ze bulwarówka a nie wyścigówka i wewogle.
Jak pisałem poprzednią książkę, wypożyczyłem tego nowego - i też o nim piszą, że zdrada i parodia. Ale jechało się bardzo przyjemnie, więc ja w ogóle traktuję takie teksty o zdradach i parodiach z dużą dozą sceptycyzmu.
"mnie subiektywnie boli trzecia generacja forda mustanga. signum strasznych temporis, zdrada ideałów, jeden z tych, co się brzydko starzeją. ale chyba sprzedawał się dobrze"
Od kiedy mam stycznosć z Mustangami, zawsze to upływa pod hasłem zdrady ideałów i signum temporis. Kiedy byłem małym chłopcem (hej), miałem nad łóżkiem reklamę wyciętą z Prawdziwego Amerykańskiego Czasopisma Ilustrowanego (to były skarby!). Czyli dla mnie taki ikoniczno-fetyszystyczny jest Mustang II, rocznik circa 1975. Jak dzisiaj czytam książki o historii motoryzacji, wieszają na nim psy - że zdrada, że parodia, że złe proporcje i złe własności jezdne, ze bulwarówka a nie wyścigówka i wewogle.
Jak pisałem poprzednią książkę, wypożyczyłem tego nowego - i też o nim piszą, że zdrada i parodia. Ale jechało się bardzo przyjemnie, więc ja w ogóle traktuję takie teksty o zdradach i parodiach z dużą dozą sceptycyzmu.