@ned_flanders
Uzupełnienie, na zakończenie.
Nawet gdyby przyjąć twoje, że squatersi byli cały czas posiadaczami samoistnymi ("posiadaczami niewłaścicielami"), to w sytuacji, gdy już opuścili budynek a w ich miejsce weszli ochroniarze i wynosili ich rzeczy (jak sami przyznali), to nie mogli ponownie wejść (co uniemożliwiali ochroniarze i co wywołało rękoczyny) - czyli skorzystać z uprawnienia posiadacza z art. 343 par. 2 kc: "Posiadacz nieruchomości może niezwłocznie po samowolnym naruszeniu posiadania
przywrócić własnym działaniem stan poprzedni; nie wolno mu jednak stosować przy tym przemocy względem osób". Właśnie dlatego, że wiązało się to z przemocą wobec osób (ochroniarzy). W takiej sytuacji, siłowej próby powrotu, działali bezprawnie i policja jak janbardziej powinna ich pałować.
Ergo: nawet gdyby przyjąć najkorzystniejszą dla squatersów, wyżej opisaną wersję, jedynymi osobami działającymi bezprawnie byli oni sami, a nie ochroniarze (nie wyrzucali bezprawnie, squatersi sami wyszli) czy policja (zareagowała na bezprawne działania squatersów).
PS
1.
"squatersi mieszkali tam wiele lat, remontowali budynek itd."
Nie ośmieszaj się z tym remontowaniem, ktoś już tu wyżej zalinkował, jak to wyglądało.
2.
""Poza tym, teraz już wiedzą na pewno (właściciel/dzierżawca powiedział) i... nic się nie zmieniło"
Nieprawda, trwają rozmowy z miastem i właścicielem w tej chwili na ten temat."
A wcześniej, w tym samym komentarzu: "Mieszkańcy Elby wiele razy spotykali się z dzierżawcą i nigdy nie było mowy o konieczności opuszczenia miejsca". Więc jak to jest, wcześniej się spotykali ale nie rozmawiali? A jeśli rozmawiali, to nic się nie zmieniło.
Uzupełnienie, na zakończenie.
Nawet gdyby przyjąć twoje, że squatersi byli cały czas posiadaczami samoistnymi ("posiadaczami niewłaścicielami"), to w sytuacji, gdy już opuścili budynek a w ich miejsce weszli ochroniarze i wynosili ich rzeczy (jak sami przyznali), to nie mogli ponownie wejść (co uniemożliwiali ochroniarze i co wywołało rękoczyny) - czyli skorzystać z uprawnienia posiadacza z art. 343 par. 2 kc: "Posiadacz nieruchomości może niezwłocznie po samowolnym naruszeniu posiadania
przywrócić własnym działaniem stan poprzedni; nie wolno mu jednak stosować przy tym przemocy względem osób". Właśnie dlatego, że wiązało się to z przemocą wobec osób (ochroniarzy). W takiej sytuacji, siłowej próby powrotu, działali bezprawnie i policja jak janbardziej powinna ich pałować.
Ergo: nawet gdyby przyjąć najkorzystniejszą dla squatersów, wyżej opisaną wersję, jedynymi osobami działającymi bezprawnie byli oni sami, a nie ochroniarze (nie wyrzucali bezprawnie, squatersi sami wyszli) czy policja (zareagowała na bezprawne działania squatersów).
PS
1.
"squatersi mieszkali tam wiele lat, remontowali budynek itd."
Nie ośmieszaj się z tym remontowaniem, ktoś już tu wyżej zalinkował, jak to wyglądało.
2.
""Poza tym, teraz już wiedzą na pewno (właściciel/dzierżawca powiedział) i... nic się nie zmieniło"
Nieprawda, trwają rozmowy z miastem i właścicielem w tej chwili na ten temat."
A wcześniej, w tym samym komentarzu: "Mieszkańcy Elby wiele razy spotykali się z dzierżawcą i nigdy nie było mowy o konieczności opuszczenia miejsca". Więc jak to jest, wcześniej się spotykali ale nie rozmawiali? A jeśli rozmawiali, to nic się nie zmieniło.