@ Młodzi ludzie z klasy robotniczej żyją od soboty do soboty, by z okazji wolnego dnia zalać sie w trupa, tańczyć i kopulować z kim popadnie, a dzieci spłodzone podczas takiej gorączki sobotniej nocy zasilają armię proletariackiego przeludnienia. Faktycznie, to w roku 1975 wyglądało zupełnie inaczej niż w roku 1875.
Różnicę już widać na przestrzeni 17 lat: pomiędzy Z Soboty na Niedzielę z Finney'em (1960) a Gorączką z Travoltą jest przepaść większa niż Atlantyk. Brytolski klasyk ma bohatera, którego lewicowcy mogliby nieść na sztandarach, on wciąż się miota, szuka, nie ma w nim zgody na mieszkanie z rodzicami, na wyczerpująca pracę, jest ciągła świadomość bycia wyruchanym (i ogólnej nieuniknioności takiej sytuacji, która jednak nie powstrzymuje od działania), podczas gdy Fejsy to nie
@ Bohaterowie filmu są przeważnie ludźmi głupimi
tylko ludźmi, którym system kapitalistyczny zaoferował chleb (palety w Biedronce) i igrzyska (sobotni fever) i nawet jeśli jest w nich jakaś niezgoda na ten układ, to kurczowo będą się go trzymać (tekst). Jeśli już trzymać się tego twojego Marksa, Fejsy reprezentują proletariat, który nie daje latającego faka za walkę klas. Symptomatyczne jest to, że jakikolwiek bunt narodził się z tej kultury dopiero wtedy, gdy urwano ją od białych mężczyzn z klasy robotniczej, kiedy weszła w gejowskie kluby Chicago i Detroit, stając się jednym z impulsów do gejprajdowych parad oraz dużo później, kiedy przekształciła się w hedonistyczno-indywidualny bunt raverów (i tu znów jesteśmy przy Common People, więc skończę:).
Różnicę już widać na przestrzeni 17 lat: pomiędzy Z Soboty na Niedzielę z Finney'em (1960) a Gorączką z Travoltą jest przepaść większa niż Atlantyk. Brytolski klasyk ma bohatera, którego lewicowcy mogliby nieść na sztandarach, on wciąż się miota, szuka, nie ma w nim zgody na mieszkanie z rodzicami, na wyczerpująca pracę, jest ciągła świadomość bycia wyruchanym (i ogólnej nieuniknioności takiej sytuacji, która jednak nie powstrzymuje od działania), podczas gdy Fejsy to nie
@ Bohaterowie filmu są przeważnie ludźmi głupimi
tylko ludźmi, którym system kapitalistyczny zaoferował chleb (palety w Biedronce) i igrzyska (sobotni fever) i nawet jeśli jest w nich jakaś niezgoda na ten układ, to kurczowo będą się go trzymać (tekst). Jeśli już trzymać się tego twojego Marksa, Fejsy reprezentują proletariat, który nie daje latającego faka za walkę klas. Symptomatyczne jest to, że jakikolwiek bunt narodził się z tej kultury dopiero wtedy, gdy urwano ją od białych mężczyzn z klasy robotniczej, kiedy weszła w gejowskie kluby Chicago i Detroit, stając się jednym z impulsów do gejprajdowych parad oraz dużo później, kiedy przekształciła się w hedonistyczno-indywidualny bunt raverów (i tu znów jesteśmy przy Common People, więc skończę:).