@wo "No i co po tych paru latach? Zakładać od nowa szkoły, które teraz polikwidujemy? To dopiero byłoby bardzo oszczędne i gospodarne, co nie że tak? "
Problem w tym, że GUS-owska prognoza ludności Polski nie przywiduje znaczącego wzrostu liczby dzieci w wieku szkolnym w horyzoncie prognozy, czyli przed 2035 r. Po 2003 r. mieliśmy wprawdzie niewielki wzrost liczby urodzeń, ale zdaje się, że skończył się on już w zeszłym roku. GUS twierdzi, że przez najbliższe dwadzieścia kilka lat liczba urodzeń będzie spadać! A kimże ja jestem, żeby to kwestionować. Oczywiście warunki w konkretnych JST mogą być różne (np. można się spodziewać, że za parę lat liczba mieszkańców ziemskiego powiatu poznańskiego przewyższy liczbę ludzi mieszkających w Poznaniu), jednak trend ogólnokrajowy jest bardzo wyraźny i stabilny.
Obawiam się , że nie możemy liczyć na radykalne zwiększenie państwowych wydatków na oświatę. Nie spodziewałbym się też znacznej poprawy sytuacji finansowej samorządów. Zatem likwidacji wielu szkół i wyraźnego ograniczenia zatrudnienia w tych, które zostaną raczej nie da się uniknąć.
Samorząd musi finansować różne zadania i usługi. I musi wybierać. I naprawdę rzadko jest to wybór między premiami "dla siebie" a zajęciami dodatkowymi dla uczniów. Częściej między szkołą a szpitalem.
Problem w tym, że GUS-owska prognoza ludności Polski nie przywiduje znaczącego wzrostu liczby dzieci w wieku szkolnym w horyzoncie prognozy, czyli przed 2035 r. Po 2003 r. mieliśmy wprawdzie niewielki wzrost liczby urodzeń, ale zdaje się, że skończył się on już w zeszłym roku. GUS twierdzi, że przez najbliższe dwadzieścia kilka lat liczba urodzeń będzie spadać! A kimże ja jestem, żeby to kwestionować. Oczywiście warunki w konkretnych JST mogą być różne (np. można się spodziewać, że za parę lat liczba mieszkańców ziemskiego powiatu poznańskiego przewyższy liczbę ludzi mieszkających w Poznaniu), jednak trend ogólnokrajowy jest bardzo wyraźny i stabilny.
Obawiam się , że nie możemy liczyć na radykalne zwiększenie państwowych wydatków na oświatę. Nie spodziewałbym się też znacznej poprawy sytuacji finansowej samorządów. Zatem likwidacji wielu szkół i wyraźnego ograniczenia zatrudnienia w tych, które zostaną raczej nie da się uniknąć.
Samorząd musi finansować różne zadania i usługi. I musi wybierać. I naprawdę rzadko jest to wybór między premiami "dla siebie" a zajęciami dodatkowymi dla uczniów. Częściej między szkołą a szpitalem.