No więc zawsze miałem przeczucie, że czy pralnia czy brudzalnia (napychanie interesu legalnymi pieniędzmi, żeby je odlegalnić) działają dopóki ktoś nie zajrzy w księgi. Ale podobno Plichcie nikt nawet w kwity nie zajrzał czy ma pozwolenie na handel złotem. Gdzie byli rodzice! Znaczy media. Bo to serio wystarczyłby jeden artykuł w odpowiednim momencie, który byłby zgodny z prawdą, bez żadnych dywagacji i oczerniania, czyste fakty: "Plichta nie ma pozwolenia". I wszystko by się rypnęło. Tylko, że co by się stało gdyby dział marketingu chciał obok umieścić reklamę AG. Chyba kolaps jakiś. W sumie to nie wiem czy jestem bardziej pod wrażeniem głupoty czy bezczelności Plichty. Ryzykował wszystko tym, że jeden dziennikarz sprawdzi mu ten kwit. Ale się nie przeliczył, jak się okazuje. No i nabieram podejrzeń, że on jednak chciał spierdolić za granicę, tylko jakieś trzy litery na granicy powiedziały mu "no no no". Inaczej to już nic nie ma sensu.![]()
![]()
