@nonamenoneed
Tak to już jest na świecie :-(
There, fixed that for you.
"Na moje prywatne oko, ACTA wygląda jak wytyczne "fajnie by było gdyby wszyscy mieli mniej więcej tak", zwłaszcza dla tych, którzy w tym zakresie pozostali w głębokim lesie jak nie przymierzając PRL."
Dla koncernów niewątpliwie fajnie, ale: ACTA to umowa międzynarodowa, której sygnatariuszami są państwa, nie koncerny, więc to chyba nieprzesadnie roszczeniowe wymagać od niej, żeby reprezentowała interesy obywateli tych państw, czyli obu stron sporu, a nie tylko jednej. Tak, uważam, że egzekwowanie praw autorskich należy usprawnić, ale nie w sposób, który otwiera takie pole do nadużyć (np. w świetle ACTA sąd może nakazać naruszycielowi wypłatę i swoich zysków, _i_ domniemanych strat posiadacza praw - tzn. "można domniemywać, że zyski te stanowią kwotę odszkodowania, o której mowa w ust. 1", ale "można" znaczy niekoniecznie) i akcentuje głównie pozycję posiadaczy praw. Poza tym uważam, że dla zwykłego bezpieczeństwa żadna próba majstrowania przy prawach IP nie powinna się odbywać bez reafirmowania pojęcia dozwolonego użytku, a już w ogóle idealna byłaby reforma prawa idąca w kierunku wyodrębnienia wyraźnych obszarów użytku prywatnego, niekomercyjnego i hobbystycznego. Tymczasem w sporze o ACTA z jednej strony mamy dosyć prężne lobby posiadaczy praw, które, gdyby to zależało od niego, najchętniej dokręcałoby śrubę do oporu, a z drugiej oddolny ruch użytkowników chomika, którzy zamiast Lawrence'a Lessiga czytają poetę Czerskiego. Gdzie w tym wszystkim jest sensowna reprezentacja wolnej kultury, Entombecie? W dupie.
Tak to już jest na świecie :-(
There, fixed that for you.
"Na moje prywatne oko, ACTA wygląda jak wytyczne "fajnie by było gdyby wszyscy mieli mniej więcej tak", zwłaszcza dla tych, którzy w tym zakresie pozostali w głębokim lesie jak nie przymierzając PRL."
Dla koncernów niewątpliwie fajnie, ale: ACTA to umowa międzynarodowa, której sygnatariuszami są państwa, nie koncerny, więc to chyba nieprzesadnie roszczeniowe wymagać od niej, żeby reprezentowała interesy obywateli tych państw, czyli obu stron sporu, a nie tylko jednej. Tak, uważam, że egzekwowanie praw autorskich należy usprawnić, ale nie w sposób, który otwiera takie pole do nadużyć (np. w świetle ACTA sąd może nakazać naruszycielowi wypłatę i swoich zysków, _i_ domniemanych strat posiadacza praw - tzn. "można domniemywać, że zyski te stanowią kwotę odszkodowania, o której mowa w ust. 1", ale "można" znaczy niekoniecznie) i akcentuje głównie pozycję posiadaczy praw. Poza tym uważam, że dla zwykłego bezpieczeństwa żadna próba majstrowania przy prawach IP nie powinna się odbywać bez reafirmowania pojęcia dozwolonego użytku, a już w ogóle idealna byłaby reforma prawa idąca w kierunku wyodrębnienia wyraźnych obszarów użytku prywatnego, niekomercyjnego i hobbystycznego. Tymczasem w sporze o ACTA z jednej strony mamy dosyć prężne lobby posiadaczy praw, które, gdyby to zależało od niego, najchętniej dokręcałoby śrubę do oporu, a z drugiej oddolny ruch użytkowników chomika, którzy zamiast Lawrence'a Lessiga czytają poetę Czerskiego. Gdzie w tym wszystkim jest sensowna reprezentacja wolnej kultury, Entombecie? W dupie.