Problem z naszym wymiarem sprawiedliwości jest taki, że sam zatrudnia na śmieciówki. Kilka lat temu (tak na przełomie IV RP i III RPv2) znajoma dwa lata pracował w sądzie na zleceniu. Obowiązki i praca oczywiście identyczna jak na etacie. Sąd pracy (on jest chyba władny to rozstrzygać?) był w tym samym budynku i zdaje się, że też tak zatrudniał.
Więc jak się po nich spodziewać żeby rozstrzygali to na niekorzyść pracodawcy?
Więc jak się po nich spodziewać żeby rozstrzygali to na niekorzyść pracodawcy?