"Ewentualnie w ramach optymalizacji kosztów młody student wycina jakiś element zapasowy, który zaraz potem okazuje się niezbędny. "
Ta historia krąży w wielu wersjach, najczęściej takiej, że młody, zdolny teoretyk ciął koszty zapasów w produkcji przemysłowej, nie licząc się z oporami praktyków, twierdzących że zapasy są niezbędne na wypadek zakłócenia ciągłości dostaw.
Wydaje mi się to jednak podejrzane. Na zdrowy rozum rozum istnieje optymalna wielkość zapasu, którą można ustalić na podstawie kosztów przechowywania zapasów, kosztów przerwy w produkcji oraz rozkładu prawdopodobieństwa długości przerw w dostawach.
Nikt mi nie wmówi, że stosowne narzędzia matematyczne nie istnieją. W końcu aktuariusze ubezpieczeniowi robią trudniejsze rzeczy.
Widzę takie wyjaśnienia:
1. Faktycznie MBA są do kitu, skoro uczą bezmyślnie ciąć koszty.
2. Młody zdolny menedżer - zapewne CHumanista - zwyczajnie nie zrozumiał wykładu o optymalizacji zapasów.
3. To zwykła legenda miejska.
Ta historia krąży w wielu wersjach, najczęściej takiej, że młody, zdolny teoretyk ciął koszty zapasów w produkcji przemysłowej, nie licząc się z oporami praktyków, twierdzących że zapasy są niezbędne na wypadek zakłócenia ciągłości dostaw.
Wydaje mi się to jednak podejrzane. Na zdrowy rozum rozum istnieje optymalna wielkość zapasu, którą można ustalić na podstawie kosztów przechowywania zapasów, kosztów przerwy w produkcji oraz rozkładu prawdopodobieństwa długości przerw w dostawach.
Nikt mi nie wmówi, że stosowne narzędzia matematyczne nie istnieją. W końcu aktuariusze ubezpieczeniowi robią trudniejsze rzeczy.
Widzę takie wyjaśnienia:
1. Faktycznie MBA są do kitu, skoro uczą bezmyślnie ciąć koszty.
2. Młody zdolny menedżer - zapewne CHumanista - zwyczajnie nie zrozumiał wykładu o optymalizacji zapasów.
3. To zwykła legenda miejska.