@rpyzel
Rzesze ludzi z call center i infolinii łączą się w bólu.
Dzięki, przekażę znajomym nauczycielom.
Rozumiesz jaka jest różnica między kontaktem telefonicznym z niemalże idealnie dwustronnie anonimowym, choćby maks. bucowatym petentem, a kontaktem bezpośrednim z trzydziestoma nieprzewidywalnymi uczniami?
Rozumiesz jaka jest różnica w zakresie obowiązków, ewentualnej odpowiedzialności pracowniczej i karnej, środowisku pracy człowieka z call center a nauczyciela?
Ja podałem te znane mi z doświadczenia przykłady z fejsem czy toaletą nie dlatego, że OMG prześladowanie nauczycieli jak kasjerek w markecie, tylko żeby podkreślić, że do konieczności koncentracji i pilnowania wszystkich i wszystkiego naookoło łącznie z samym sobą (już zapomnijmy o nauczaniu na moment) dochodzi jeszcze fakt, że nauczyciel bardzo rzadko ma chwilę, kiedy z czystym sumieniem może wyłączyć albo obniżyć uwagę. Dlatego właśnie jest to tak męcząca psychicznie praca. I żeby było jasne, wspominam o tym nie dlatego, że gloryfikuję cnotę św. Nauczycieli na tle wyklętych pracowników call center czy kasjerek, bo gdyby tak było, to nie zrezygnowałbym z pracy w szkole. Tłumaczę, że po pierwsze analogia nie działa (plz, jeśli chcesz kontynuować flejma, to nie pisz teraz, że strażnik w banku też, bo on też "pilnowania wszystkich i wszystkiego naookoło"), a po drugie, że praca nauczyciela jednak odbiega od powszechnych wyobrażeń ludzi, którzy z nauczycielami mają styczność w najlepszym razie na wywiadówkach. I trochę słabo, żeby tacy ludzie w dość hipokrytyczny sposób zachęcali do reform, które tę pracę dodatkowo utrudnią, co odbije się nie tylko nauczycielach, i to głównie tych "złych", bo dobrzy skipną towna, ale też na uczniach.
Ale brak tych umiejętności i wiedzy nie przeszkadza w zostaniu nauczycielem.
Brak umiejętności na pewno nie przeszkadza, bo jak stoi w tym, co zacytowałeś, studia takich umiejętności nikogo jeszcze nie nauczyły. Przychodzisz do pracy i się uczysz - szybciej, wolniej, albo wcale. Ale z tą wiedzą to już chyba przesadzasz, bo jak nie masz swojego dyplomu, to trzeba sfałszować - generalnie sprawdzają.
Przekręciłem gdzieś w tej ścianie tekstu nazwisko Agaty Nowakowskiej , kajam się.
Rzesze ludzi z call center i infolinii łączą się w bólu.
Dzięki, przekażę znajomym nauczycielom.
Rozumiesz jaka jest różnica między kontaktem telefonicznym z niemalże idealnie dwustronnie anonimowym, choćby maks. bucowatym petentem, a kontaktem bezpośrednim z trzydziestoma nieprzewidywalnymi uczniami?
Rozumiesz jaka jest różnica w zakresie obowiązków, ewentualnej odpowiedzialności pracowniczej i karnej, środowisku pracy człowieka z call center a nauczyciela?
Ja podałem te znane mi z doświadczenia przykłady z fejsem czy toaletą nie dlatego, że OMG prześladowanie nauczycieli jak kasjerek w markecie, tylko żeby podkreślić, że do konieczności koncentracji i pilnowania wszystkich i wszystkiego naookoło łącznie z samym sobą (już zapomnijmy o nauczaniu na moment) dochodzi jeszcze fakt, że nauczyciel bardzo rzadko ma chwilę, kiedy z czystym sumieniem może wyłączyć albo obniżyć uwagę. Dlatego właśnie jest to tak męcząca psychicznie praca. I żeby było jasne, wspominam o tym nie dlatego, że gloryfikuję cnotę św. Nauczycieli na tle wyklętych pracowników call center czy kasjerek, bo gdyby tak było, to nie zrezygnowałbym z pracy w szkole. Tłumaczę, że po pierwsze analogia nie działa (plz, jeśli chcesz kontynuować flejma, to nie pisz teraz, że strażnik w banku też, bo on też "pilnowania wszystkich i wszystkiego naookoło"), a po drugie, że praca nauczyciela jednak odbiega od powszechnych wyobrażeń ludzi, którzy z nauczycielami mają styczność w najlepszym razie na wywiadówkach. I trochę słabo, żeby tacy ludzie w dość hipokrytyczny sposób zachęcali do reform, które tę pracę dodatkowo utrudnią, co odbije się nie tylko nauczycielach, i to głównie tych "złych", bo dobrzy skipną towna, ale też na uczniach.
Ale brak tych umiejętności i wiedzy nie przeszkadza w zostaniu nauczycielem.
Brak umiejętności na pewno nie przeszkadza, bo jak stoi w tym, co zacytowałeś, studia takich umiejętności nikogo jeszcze nie nauczyły. Przychodzisz do pracy i się uczysz - szybciej, wolniej, albo wcale. Ale z tą wiedzą to już chyba przesadzasz, bo jak nie masz swojego dyplomu, to trzeba sfałszować - generalnie sprawdzają.
Przekręciłem gdzieś w tej ścianie tekstu nazwisko Agaty Nowakowskiej , kajam się.
