@ramone.alcin
I właśnie dlatego nie ma nic dziwnego w tym, że inteligencja rozkłada się normalnie: w zakresie komponentu dziedzicznego jest potężnie poligenowa, w zakresie środowiskowym tak zróżnicowana jak tylko różne potrafią być ludzkie życia, a w sensie technicznym jest oczywiście złożeniem wielu odrębnych, różnie skorelowanych funkcji - to wariancja specyficzna tych czynników daje właśnie rozkład normalny.
Problem z i. polega m.in. właśnie na tym, że tzw. opinia publiczna myśli o niej jako liczbie (ilorazie inteligencji), kiedy w psychologii to jest raczej obszar badań - zamiast jednej liczby jest profil wielu zdolności, który ledwie bywa stratnie składany do jednej liczby (bo to przydatne np. w badaniach). A jeśli mowa o wariancji wspólnej komponentów (tzw. czynnik g z podczynnikami) to rozkłada się normalnie, ale z konieczności (z przyczyn technicznych, wynikających z technik ekstrakcji i rotacji czynników).
Poza tym: z normalności rozkładu wciąż nic nie wynika. Nie pojmuję logiki narracji w której uniwersalna funkcja matematyczna (plus takież reguły np. wyróżniania poziomów w rodzaju skal standardowych jak steny) miałyby w jakiś automagiczny sposób mówić cokolwiek specyficznego o danej zmiennej (a już zwłaszcza na poziomie jakościowym, oraz w szczególności gdy cecha ma charakter dyspozycyjny, a mówimy o interakcyjnych efektach).
I właśnie dlatego nie ma nic dziwnego w tym, że inteligencja rozkłada się normalnie: w zakresie komponentu dziedzicznego jest potężnie poligenowa, w zakresie środowiskowym tak zróżnicowana jak tylko różne potrafią być ludzkie życia, a w sensie technicznym jest oczywiście złożeniem wielu odrębnych, różnie skorelowanych funkcji - to wariancja specyficzna tych czynników daje właśnie rozkład normalny.
Problem z i. polega m.in. właśnie na tym, że tzw. opinia publiczna myśli o niej jako liczbie (ilorazie inteligencji), kiedy w psychologii to jest raczej obszar badań - zamiast jednej liczby jest profil wielu zdolności, który ledwie bywa stratnie składany do jednej liczby (bo to przydatne np. w badaniach). A jeśli mowa o wariancji wspólnej komponentów (tzw. czynnik g z podczynnikami) to rozkłada się normalnie, ale z konieczności (z przyczyn technicznych, wynikających z technik ekstrakcji i rotacji czynników).
Poza tym: z normalności rozkładu wciąż nic nie wynika. Nie pojmuję logiki narracji w której uniwersalna funkcja matematyczna (plus takież reguły np. wyróżniania poziomów w rodzaju skal standardowych jak steny) miałyby w jakiś automagiczny sposób mówić cokolwiek specyficznego o danej zmiennej (a już zwłaszcza na poziomie jakościowym, oraz w szczególności gdy cecha ma charakter dyspozycyjny, a mówimy o interakcyjnych efektach).