Zdecydowanie przysłowiowy Polak, nie statystyczny. Razem z bratem prowadzę obserwacje zjawiska, ponieważ takim przysłowiowym Polakiem jest niestety mój ojciec, którego nie lubimy obydwaj za bardzo - i to jak daleko on jest od przeciętności czasem nas przeraża. On akurat w ciekawy sposób łączy głębokie przekonanie o szkodliwości technologii, cywilizacji (sam zrobię! garaż chciałby sam za domem postawić, koszt szacuje na ok 5tys pln chociaż niemalże gotowe garaże za 5tys można kupić, nawet przez allegra) z postawą ofensywną - kogo spotka tego poucza że najlepszy jest jego namiot, 30letni teraz już takich nie robią, na wódeczkę w kieliszku mówi kompot ('nalej kompotu') bo nie wyrósł z klimatów harcersko-hipisowskich (+wszystko wspólne) Gdyby wygrał w totka (nie gra, bo to Układ jest, wszystko poustawiane, nie będzie z komunistami współpracował) to kupiłby dużego fiata kombi z instalacją gazową, auto jak duże to wygodne, jak mały silnik do tego to ideał bo i komfort i oszczędność). Dom ktoś zbudował, ma bramę na pilota i alarm - nakradł się komunista, jakby nie był złodziejem to by się nie bał że okradną. Wakacje - u babci w Krakowie, przez całe lata, mógłbym być przewodnikiem. Brak jakiejkolwiek zdolności do autorefleksji. Co ciekawe, co 5/10-lat zmienia sobie przedmiot uczuć i praktyk seksualnych, bo aż promieniuje zaradnością, operatywnością, infantylnym poczuciem humoru, jak nie drzwiami to oknem, każdemu pokaże jak coś zrobić lepiej. Znaczy się - popyt na takie typy jest, więc podaż też, myślę że takie zjawisko jest absolutnie nieusuwalne, zawsze będzie ten margines ludzi nie marzących o niczym innym niż drewnianej chatce w bieszczadzkiej głuszy, bez zasięgu, mediów (gaz, woda, prąd, bo środki przekazu i tak nie docierają pod dekiel) za to ze zwierzątkami, strumyczkiem i 50-letnim aluminiowym czajnikiem, bo w prylu najlepsze Polacy robili, teraz to już... itd. Każdy rodzaj aktywów, do którego się zbliży traci na wartości, dom w ruinie, przez 30 lat okien nie dał rady wymienić, samochody nigdy nie były w pełni sprawne, dziś to 55-latek, pracujący na szmacie w GB, gdzie uciekł bo ma długi wszędzie. W przypadku mojego starego to jest w prostej linii efekt wychowania, babcia, niegdyś pani pułkownikowa w Dęblinie zabierała do domu świeżą pościel z przydziału dla żołnierzy, podrzucała zużytą domową, na niektórych ręcznikach w domu do dziś widać czerwone pieczątki, bo oddała to synowej po ślubie - no i mamy. Dziadek, do niedawna, dopóki kompletnie nie stracił wzroku, sam sobie budował w piwnicy lampki nocne, odzyskiwał przez lata sprawne części z moich rozwalonych zabawek itp. Kosmos w burdelu na kółkach.![]()
![]()
![]()
 |  |