@piotrek
"Kto walczy ze złem reprezentuje prawo."
Właśnie. Ale ponieważ jednocześnie czasem osoba reprezentująca prawo jest złem, to wszystko się potrafi nieoczekiwanie zapętlić. Przecież to jedna z kluczowych scen "Kowboju". Kaczka pyta Wallace'a, za kogo siebie uważa i mówi, że Wallace jest tylko skorumpowanym nędznikiem. "Ja jestem prawem! Nie rozumiecie, ja reprezentuję prawo!" - gorączkuje się Wallace, a Kaczka na to - "w takim wypadku szczam na ciebie i na twoje prawo".
"Ponieważ obracamy się w obrębie bardzo prostych, zero-jedynkowych postaw, każdy taki kombinujący i ważący rozmaite racje (a myślący wyłącznie o swojej karierze) "biały kołnierzyk" jest przedstawicielem zła."
Ale przecież bohater "15:10 do Yumy" przez cały film nic, tylko "kombinuje i waży rozmaite racje"! Zresztą podobnie masz w "Rio Bravo", bohater ciągle staje przed wyborem, czy to ma sens, rozpieprzyć niemalże całe miasto dla aresztowania jednego kolesia, który prawdopodobnie i tak ucieknie federalnym.
"Z pewnością, ale tego raczej westerny nie pokazują."
Baśnie też nie pokazują "happily everafter", ale to marzenie jest zawsze obecne, czasem w postaci happy endu (albo jakiegoś wspomnienia o tym, jak to "osiąście" nie wyszło z jakichś przyczyn).
"A tak w ogóle, coś tu pusto, czyżby wszyscy siedzieli na mszy dziękczynnej za "Cud nad Wisłą"? "
Bo niby wszyscy narzekają, że za dużo tu o polityce, ale notki popkulturowe rzadko generują flejmy na 200+ komciów. Taki lajf.![]()
![]()
"Kto walczy ze złem reprezentuje prawo."
Właśnie. Ale ponieważ jednocześnie czasem osoba reprezentująca prawo jest złem, to wszystko się potrafi nieoczekiwanie zapętlić. Przecież to jedna z kluczowych scen "Kowboju". Kaczka pyta Wallace'a, za kogo siebie uważa i mówi, że Wallace jest tylko skorumpowanym nędznikiem. "Ja jestem prawem! Nie rozumiecie, ja reprezentuję prawo!" - gorączkuje się Wallace, a Kaczka na to - "w takim wypadku szczam na ciebie i na twoje prawo".
"Ponieważ obracamy się w obrębie bardzo prostych, zero-jedynkowych postaw, każdy taki kombinujący i ważący rozmaite racje (a myślący wyłącznie o swojej karierze) "biały kołnierzyk" jest przedstawicielem zła."
Ale przecież bohater "15:10 do Yumy" przez cały film nic, tylko "kombinuje i waży rozmaite racje"! Zresztą podobnie masz w "Rio Bravo", bohater ciągle staje przed wyborem, czy to ma sens, rozpieprzyć niemalże całe miasto dla aresztowania jednego kolesia, który prawdopodobnie i tak ucieknie federalnym.
"Z pewnością, ale tego raczej westerny nie pokazują."
Baśnie też nie pokazują "happily everafter", ale to marzenie jest zawsze obecne, czasem w postaci happy endu (albo jakiegoś wspomnienia o tym, jak to "osiąście" nie wyszło z jakichś przyczyn).
"A tak w ogóle, coś tu pusto, czyżby wszyscy siedzieli na mszy dziękczynnej za "Cud nad Wisłą"? "
Bo niby wszyscy narzekają, że za dużo tu o polityce, ale notki popkulturowe rzadko generują flejmy na 200+ komciów. Taki lajf.
