@ alcin
"Dla mnie to jest zaleta, a nie wada. Moglem robic poboczne questy kiedy mialem na nie ochote. A "szwendanie sie bez celu po mapie" to esencja tej gry, come on. "
Same here. Będąc fanatykiem dwóch pierwszych Falloutów, dużym fanem Tacticsa jestem też umiarkowanym entuzjastą F3. Fabuła kuleje, chociaż podobało mi się, że przynajmniej w punkcie wyjścia nie chodziło o ratowanie świata. W nowych falloutach jest fajnie przedstawiony świat, bardziej postapokaliptyczny niż we wcześniejszych częściach, gdzie już jednak były funkcjonujące nowe miasta jak np. Vault City, w F3 wszystko jest jeszcze w powijakach. Podobał mi się interface z wykorzystaniem pipboya, opcje są w efekcie fajnie zintegrowane ze światem gry, fajny jest motyw z radiem (zastanawia mnie kiedy ktoś zaimplementuje do gry opcje ustawiania własnej muzyki jako tła, do fallouta aż się prosi, żeby w pipboyu zamontować odtwarzacz mp3). Ogólnie udało się zrobić naprawdę dobry klimat. Dla mnie jest plusem to, że grę można skończyć i o wiele miejsc nawet nie zahaczyć, ale jak człowiek lubi się szwędać, to czeka na niego sporo niespodzianek. A walka, cóż, szału nie ma, ale od biedy jako tako to funkcjonowało.
Natomiast mam inny problem, ostatnio skończyłem New Vegas, które miało rzekomo być o tyle lepsze od F3 i jakoś dramatycznego skoku jakościowego nie zaobserwowałem. Owszem, fabuła trochę lepsza (na plus znów brak syndromu ratowania świata), sidequesty na podobnym poziomie, co najwyżej fajnie, że można było skończyć grę na parę różnych sposobów. Ale całkowitym rozczarowaniem było dla mnie same New Vegas, fatalnie zaprojektowane lokacje. To już te przedmieścia było po stokroć ciekawsze.
"Dla mnie to jest zaleta, a nie wada. Moglem robic poboczne questy kiedy mialem na nie ochote. A "szwendanie sie bez celu po mapie" to esencja tej gry, come on. "
Same here. Będąc fanatykiem dwóch pierwszych Falloutów, dużym fanem Tacticsa jestem też umiarkowanym entuzjastą F3. Fabuła kuleje, chociaż podobało mi się, że przynajmniej w punkcie wyjścia nie chodziło o ratowanie świata. W nowych falloutach jest fajnie przedstawiony świat, bardziej postapokaliptyczny niż we wcześniejszych częściach, gdzie już jednak były funkcjonujące nowe miasta jak np. Vault City, w F3 wszystko jest jeszcze w powijakach. Podobał mi się interface z wykorzystaniem pipboya, opcje są w efekcie fajnie zintegrowane ze światem gry, fajny jest motyw z radiem (zastanawia mnie kiedy ktoś zaimplementuje do gry opcje ustawiania własnej muzyki jako tła, do fallouta aż się prosi, żeby w pipboyu zamontować odtwarzacz mp3). Ogólnie udało się zrobić naprawdę dobry klimat. Dla mnie jest plusem to, że grę można skończyć i o wiele miejsc nawet nie zahaczyć, ale jak człowiek lubi się szwędać, to czeka na niego sporo niespodzianek. A walka, cóż, szału nie ma, ale od biedy jako tako to funkcjonowało.
Natomiast mam inny problem, ostatnio skończyłem New Vegas, które miało rzekomo być o tyle lepsze od F3 i jakoś dramatycznego skoku jakościowego nie zaobserwowałem. Owszem, fabuła trochę lepsza (na plus znów brak syndromu ratowania świata), sidequesty na podobnym poziomie, co najwyżej fajnie, że można było skończyć grę na parę różnych sposobów. Ale całkowitym rozczarowaniem było dla mnie same New Vegas, fatalnie zaprojektowane lokacje. To już te przedmieścia było po stokroć ciekawsze.